oczywiście w "kozach", ażeby wspomóc wysychanie tynków. Za oknami jesień, także trzeba działać. Ale powiem szczerze, że bardzo mi się to podoba i dopiero ciemności (bo nie wiedziałem jak włączyć światło ) mnie "wygnały", z naszego (prawie) domku . Już nie mogę doczekać się chwili, kiedy będziemy mogli się przeprowadzić... I strasznie nie chciało mi się wracać do naszego mieszkania w bloku ...
A oto kilka fotografii:
"jesienne klimaty" za naszą działką:
sobotnio - niedzielne palenie w "kozach" (niestety byłem sam, więc na zdjęciach tylko "kozy" ):
niespodziewany gość na naszej posesji (ciekawe co na to powiedziałaby nasza Kicia ):
nowy murek dzielący tarasy od ogrodu (wcześniej jakoś nie zauważyłem ) i patent na odprowadzenie deszczówki :
I na koniec posprzątane poddasze - mam nadzieję, że jutro (zgodnie z planem) ruszymy z posadzkami...